W ostatnim czasie nie możemy narzekać na brak ciekawych premier, ale jeśli mam być szczera, dla mnie liczyła się tylko jedna książka, a mianowicie „Bezkresne morze” Ricka Yancey, czyli kontynuacja fenomenalnej „Piątej fali”. Nie mogłam się już doczekać, kiedy dowiem się jak potoczyły się losy bohaterów, co z obcymi i światem, który się zwyczajnie rozsypuje.
Ostrzegam, że w recenzji mogą pojawić się spoilery pierwszego tomu!
Myślałam, że po tylu wstrząsach, zwrotach i zawirowaniach pierwszego tomu, Rick Yancey nie ma już zbyt wielu asów w rękawie. Przygotowałam się mentalnie, że jak to często bywa, drugie tomy serii bywają najsłabsze. Tymczasem zostałam zaskoczona już na wstępie, kiedy to zamiast głosu Cassie, Bena, Sama czy nawet Evana, którego życie stało pod wielkim znakiem zapytania, przywitał mnie głos Ringer. Tak, tak, tej szalonej Ringer. Zazwyczaj nie bardzo mi się podoba dokładanie kolejnych bohaterów, bo przecież to za innymi tęsknie, inni mnie ciekawią. Niemniej Ringer była postacią, która zaintrygowała mnie już wcześniej, przez co w tym przypadku przywitałam ją z większą ekscytacją, niż sama mogłabym się po sobie spodziewać.
Po wydarzeniach z obozu, Ringer, Filiżanka, Cassie, Sam, Ben, Pączek i Dumbo ukrywają się w hotelu. Czekają na nikogo innego jak Evana, który w końcu obiecał Cassie, że ją odnajdzie. Tylko, że czas mija, a oni nie odeszli na bezpieczną odległość od miejsca, z którego się wydostali. W dodatku idzie zima, a hotel opanowany przez szczury nie jest najbezpieczniejszym miejscem. Ringer, wbrew zdaniu Bena, opuszcza kryjówkę w poszukiwaniu miejsca, w jakim mogliby się skryć i to właśnie wtedy historia bohaterów dzieli się na dwoje. Ringer, śledzona przez Filiżankę zostaje ujęta przez Voscha, który ma dla niej specyficzne, zupełnie niespodziewane plany, natomiast reszta musi się zmagać z innymi, równie szalonymi i niebezpiecznymi „rzeczami” o imieniu Grace. Grace, która „jest jak Evan” i dla której tylko on się liczy...
Powiedzieć, że po raz kolejny zostałam wpuszczona w maliny przez autora to za mało. „Piąta fala” miała swój specyficzny klimat, pełen niepewności i najczystszych niewiadomych, ale „Bezkresne morze” to istna paranoja. Choć Cassie, Evan, Ben, Dumbo i Pączek przeżywają swój własny, niemały koszmar, ocierają się o śmierć tak wiele razy, że aż ciężko to zliczyć, to jednak drugi tom stanowczo należy do Ringer i Vosha. To oni wywołują ten stan nieustannego niezrozumienia i kwestionowania własnej umiejętności nie tyle nawet logicznego myślenia, co czytania. Ich rozmowy są czasem tak absurdalne w swym pięknie, że zastanawiałam się kilkakrotnie, czy aby na pewno dostałam końcowe tłumaczenie, czy może to jakiś pierwszy, niedokładny szkic. Dopiero na końcu coś się wyjaśnia, ale też nie na tyle, by czytelnika uspokoić. Ba! O uspokojeniu jakimkolwiek nie ma mowy. Jedyną ulgą może być to, że uzyskujemy odpowiedzi na część pytań. Inna sprawa, że te odpowiedzi wbijają w fotel i odbierają oddech.
Niemniej jednak „Bezkresne morze” to nie tylko zalety, książka ma też wady. Po pierwsze jest krótka, to wprawdzie 407 stron, ale tylko przez zmyślne rozłożenie rozdziałów. Czyta się błyskawicznie, co może samo w sobie nie jest złe, ale zwyczajnie pragnęłabym pozostać w tym świecie odrobinę dłużej.
Bohaterowie. Wprawdzie trzymają poziom, ale ta wszechobecna paranoja wprowadza zamieszanie. I jakkolwiek dobrze czytało mi się części z punktu widzenia Ringer, czy Pączka, którego szokującą przeszłość poznajemy w „Bezkresnym morzu”, to nie podobało mi się bardzo odebranie głosu Samowi i Benowi. Rozumiem, że ten tom należał głównie do innych postaci, ale zwyczajnie mi ich brakowało. Niby są, nigdzie nie znikają, a jednak czytanie o nich, ale nie z ich punktu widzenia, przyprawiło mnie o leki niedosyt.
Sam koniec również stoi dla mnie pod wielkim znakiem zapytania. Owszem, zaskoczenie jest ogromne. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie akurat tego i to, samo w sobie, jest jak najbardziej na plus. Tylko co z uzyskanymi odpowiedziami i ich znaczeniem? Przyznam, że jest we mnie jeszcze więcej pytań, niż było przed końcową sceną z Ringer i Voschem w rolach głównych. Nie mam pojęcia jak autor ma zamiar zamknąć te wszystkie wątki w tylko jednej książce. Nie mam pojęcia nawet czy kierunek w jaki idzie mi się podoba. Ale czy on naprawdę idzie w tym kierunku? Szaleństwo! Jestem totalnie, absolutnie skołowana.
Podsumowując tę jakże długaśną recenzję; „Bezkresne morze” to bardzo dobra kontynuacja „Piątej fali”. Nie możemy narzekać na akcje. Nic nie staje się stabilne, jak to czasem bywa, kiedy wracamy do znanych nam postaci. Na każdym kroku czekają na czytelnika niespodzianki i dosłownie nie można oderwać oczu od tekstu. Niemniej nie czuję, bym mogła drugi tom ocenić podobnie jak pierwszy. Choć jestem oczarowana, nie dodam te książki do najlepszych z najlepszych. Być może to ulegnie zmianie po trzecim tomie, ale jak na teraz jest we mnie zbyt wiele sprzecznych ze sobą uczuć. Bo z jednej strony jestem zachwycona, z drugiej nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana.
Moja ocena: 9/10.
Pierwsza część mi się spodobała, więc teraz planuję jak najszybciej dobrać się do drugiego tomu :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetnie, naprawdę warto, szczególnie, jeśli podobał ci się pierwszy :) Również pozdrawiam!
UsuńMuszę w końcu przeczytać Piątą falę, bo leży i patrzy na mnie z wyrzutem. Na opinie zerknęłam tylko kącikiem oka, bo skoro piszesz, że spojlery, to nie chcę zepsuć sobie przyjemności z czytania ;)
OdpowiedzUsuńNa mnie też "Piąta fala" musiała trochę poczekać. Niby ją kupiłam, ale ja i kosmici nie dogadywaliśmy się wcześniej zbyt dobrze. Niemniej jednak książka całkowicie mnie pochłonęła, tak wiec polecam, zabierz się za nią jak najszybciej, a potem za "Bezkresne morze" :)
UsuńUwielbiam Piątą falę i nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdzie kolejny tomik :3 Cieszę się, że druga część utrzymuje poziom, ale nie spodziewałam się, że będziemy widzieć wydarzenia oczami Ringer - nie wiem czy się cieszyć czy załamywać >< Mam nadzieję, że zakończenie książki jest równie wstrząsające jak w pierwszym tomie i w końcu mogę odetchnąć z ulgą, ponieważ Evan żyje! Juupi! ^^
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że zakończenie drugiego tomu jest nawet bardziej wstrząsające niż to z pierwszego. Autor sprawił, że nawet jemu przestaje się ufać xD
UsuńNie obawiaj się Ringer, to bardzo fajny tekst i od razu można się wczuć. Z resztą oprócz niej jest sporo pozostałych. Tyle, że tekst Ringer przeważa swoją treścią i samymi wydarzeniami.
To, że Evan żyje było chyba do przewidzenia. Chociaż, biorąc pod uwagę autora... Czy ja właśnie nieumyślnie zaspoilerowałam? :(
Nie znam tej serii, więc chyba nie sięgnę :) Szkoda, że do końca nie jesteś usatysfakcjonowana. :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci "Piątą falę", to naprawdę świetna historia. A ten mój brak pełnej satysfakcji jest tak mały, że mogłabym o nim nawet nie wspominać ;)
UsuńPrzede mną ciągle pierwszy tom, a tu już kolejny na tapecie widzę. Nie jesteś do końca usatysfakcjonowana, ale ocena i tak wysoka, więc muszę się zabrać za ten cykl :)
OdpowiedzUsuńOcena wysoka, bo książka jest genialna. Gdybym była tak nieusatysfakcjonowana względem wszystkich moich lektur, byłabym chyba najszczęśliwszym ksiażkofilem na świecie :D Koniecznie zabierz się za tę serię!
UsuńNie znam tej serii, ale w najbliższym czasie raczej mi się nie uda po nią sięgnąć, bo mam inne zobowiązania czytelnicze.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale i tak gorąco polecam na moment, kiedy będziesz mogła coś do swojej "listy" wcisnąć. Naprawdę warto :)
UsuńSkoro pojawiają się spojlery, to nie czytam recenzji :) A nóż widelec zachce mi się przeczytać tą serię ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom jest fenomenalny, gorąco polecam!
UsuńPierwszej fali jestem bardzo ciekawa! Tak o niej napisałaś, że nie wiem czy sie nie skusze na tom pierwszy.... no!
OdpowiedzUsuńPS. odpisałam Ci na komentarz pod moim stosikiem, byłabym wdzięczna gdybyś tam zajrzałą ;)
Koniecznie przeczytaj "Piątą falę" jest naprawdę genialna!
Usuńps. Już lecę do Ciebie :D
Nie ciągnie mnie jakoś do tej serii, ale kto wie, może się jednak kiedyś skuszę? Co do Rzeczy niekształtnych - w zeszłym roku, gdy kupiłam tą książkę, miałam na nią dużo większy apetyt, niż teraz i to podejrzewam zawarzyła no odbiorze lektury. No, ale gusta się zmianiają, co poradzić ;)
OdpowiedzUsuńSkuś się skuś! U mnie też pierwszy tom się wyleżał i miałam średnią ochotę go czytać, ale całkowicie mnie zaskoczył i to pozytywnie :)
UsuńChwila, chwila, to ja nie czytam dalej w takim układzie, bo wszystko wyjdzie na jaw i nie będę miała frajdy z czytania pierwszej części, a przecież mam taki zamiar. Musisz mi zatem wybaczyć, że nie przeczytam Twojej recenzji w całości ;)
OdpowiedzUsuńJako, że masz zamiar przeczytać pierwszy tom, to jak najbardziej wybaczam :D
UsuńPrzeczytam na pewno, jednak najpierw mszę nabyć pierwszy tom. Same zachwyty nad nim słyszę, ma być zekranizowany, a je jeszcze nie miałam go w łapkach. Skandal!
OdpowiedzUsuńSięgnij po pierwszy tom, naprawdę warto :)
UsuńCzytałam o książce i już nie mogę się doczekać, kiedy ją zdobędę :)
OdpowiedzUsuńOby jak najszybciej hehe ;)
UsuńJestem dość świeżo po lekturze i chociaż pierwsza część nie zachwyciła mnie tak, jak się spodziewałam, druga okazała się przyjemnym zaskoczeniem :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, tego się prawdę mówiąc nie spodziewałam, ale to tylko potwierdza mój niesłabnący zachwyt tą serią :D
UsuńDO zachwytu mi daleko, zresztą już wiesz dla czego ;) ALe przyznaję, że seria na tle innych młodzieżówek prezentuje siębardzo dobrze.
UsuńDotąd nie brałam pod uwagę tej serii, może to jednak błąd :) takie oceny nie mogą być z kosmosu, a przecież Ciebie trudno zadowolić :)
OdpowiedzUsuńJestem niemal pewna, że ta seria by Ci się spodobała :)
UsuńPrzeczytałam pierwszy tom serii i zwariowałam na jej punkcie. Bezkresne morze to dla mnie lektura obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńMiło mi poznać kolejnego fana serii :D
UsuńMam duże oczekiwania względem tej książki. Byłam oczarowana pierwszą częścia i mam nadzieję, że to się nie zmieni przy drugiej;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
pokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Dodaje cie do obserwowanych blogów i bede zaglądac;)