Kiedy pierwszy raz dostałam propozycje zrecenzowania „Marynarki” Mirosława Tomaszewskiego nie byłam do tego pomysłu przekonana. Mam pewien problem z naszymi rodzimymi autorami, czego nigdy nie ukrywałam, i szczerze mówiąc bałam się, że i w przypadku tej książki ten problem się pojawi i zacznie ostro kąsać. Stwierdziłam więc, że lepiej nie czytać i autorowi nie szkodzić negatywną opinią. Jakiś czas później przeczytałam jednak kilka recenzji tej książki, a propozycja pojawiła się znowu i tym razem już nie odmówiłam. Czy słusznie? Zobaczmy...
„Marynarka” to historia z pewnością wielowątkowa. Autor bardzo sprytnie pomieszał współczesną historię o poszukiwaniu prawdy o przeszłości, szczęścia i spokoju ducha, z retrospekcjami wydarzeń sprzed blisko czterdziestu pięciu lat. Dodał do tego szczyptę tajemnicy, odrobinę tragizmu oraz nie rzadko dwuznacznych bohaterów, których motywacje nie koniecznie będą się podobać, co jednak nie oznacza, że są one z gruntu złe. Kilkakrotnie spotkałam się z opinią, że to „męska” książka i osobiście nie mam pojęcia skąd ten wniosek, niczego podobnego nie odczułam.
Adam – czterdziestoletni były członek punkowego zespołu - jest mężczyzną równocześnie prostym i złożonym, co stanowi wybuchową mieszankę. Naznaczony tragedią z 17 grudnia 1970 roku, kiedy to jego ojciec zostaje zastrzelony, mimo swojego wieku wciąż nie do końca potrafi się odnaleźć w tym świecie. To dość dziwna postać, potrafi zarówno rozczulić, wywołać współczucie, jak i zdenerwować swoją, jakże długą, biernością i użalaniem się nad sobą. Kiedy spotyka Ninę, dziennikarkę „Głosu Bałtyckiego”, powoli zaczyna dostrzegać światełko w tunelu, ale czy na pewno? Ambicje Niny są niebezpieczne. Pisząc książkę o strajkach, kobieta próbuje za wszelką cenę odkryć prawdę o wydarzeniach tamtego feralnego grudnia, nie szczędząc przy tym i tak rozszarpanego na kawałki serca Adama. Żeby tego było mało, w życiu mężczyzny pojawia się również Karol, właściciel firmy Karo Sp. z o.o., który zdaje się być dla niego zaskakująco łaskawy... Ale dlaczego?
Mam spory problem z oceną „Marynarki” jako całości. Jeśli choć trochę zna się historię naszego kraju z tamtego okresu, wydarzenia książki, przynajmniej te z retrospekcji, brzmią tak bardzo prawdziwie, że ich ocenianie wydaje się zwyczajnie niewłaściwe. Choć może właśnie to poczucie realizmu jest oceną samą w sobie? Myślę, że na to pytanie każdy czytelnik powinien sam sobie odpowiedzieć.
Mówiąc szczerze wolałabym, żeby akcja powieści toczyła się tylko w 1970 roku. Dlaczego? A no dlatego, że „teraźniejszość” w tej historii miała odrobinę przerysowań, niekiedy wręcz groteski, a to dokładnie to, czego nie lubię. Nie było to może na tyle odczuwalne, bym miała ochotę przestać czytać, ale na tyle spore, by wzdychać i przewracać oczami podczas kilku absurdalnych dialogów czy opisów typowych dla naszego kina, którego nie jestem fanką. Najbardziej frustrujące jest dla mnie to, że bywały również momenty, gdzie styl autora się zmieniał, wygładzał, nagle pozbawiony tych wszystkich przeszkadzających mi rzeczy. Odniosłam wręcz wrażenie, jakby pisały dwie różne osoby, albo książka powstawała na przełomie kilku lat, gdzie styl autora ewoluował i się polepszał. Wszystko to przyprawiało mnie o niesłabnącą frustrację i nawet teraz nie wiem do końca, co powinnam o tym sądzić.
Z całą pewnością na pochwałę zasługuje przedstawienie całej tej historii z punktu widzenia dwóch stron - ofiary i agresora - co daje czytelnikowi możliwość samodzielnej oceny. Autor w żaden natarczywy sposób nie narzuca nam własnego zdania, co już wiele razy przekreśliło w moich oczach wiele innych tytułów.
Podsumowując; „Marynarka” Mirosława Tomaszewskiego wywołała we mnie wiele emocji. Nie zawsze dobrych, ale też nie zawsze złych. Spędziłam przy niej przyjemne godziny, sprowokowała mnie do rozmyślań o brutalnych, a przecież nie tak znowu odległych czasach i docenienia tego, co mamy dzisiaj. Być może jest w niej kilka rzeczy, które nie pozwalają mi w pełni dostrzec jej potencjału, lecz z całą pewnością to również historia warta poznania, do czego i Was zachęcam.
Moja ocena; 6/10
Za możliwość przeczytania dziękuje autorowi oraz pani Marii Tomaszewskiej.
Zapraszam na stronę autora: tomaszewski.edumuz.pl
Dobrze wiesz, że tak jak Ty mam problem z polskimi autorami, niemniej podejmuję się pewnych książek i ich oceny, aby oddalać przekonanie o niższości polskiej literatury na tle światowej (poza fantasy naturalnie, bo tu poziom jest wyrównanie, czasem wyższy). Niemniej niektóre książki wcale mi o tym fakcie zapominać nie dają, a obawiam się, że Marynarka byłaby właśnie taką powieścią. Nie dość, że nie lubię czytać książek mających miejsce w realiach polskich, tym bardziej za komuny, to jeszcze piszesz o tych teraźniejszych przerysowaniach... Nie skuszę się, ale jeśli autor napisałby do mnie z propozycją zrecenzowania to wtedy bym się zastanowiła. Sama z siebie tego nie uczynię.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, pod tym względem Ty i ja z pewnością mówimy jednym głosem, albo cierpimy na to samo przewlekłe schodzenie, stety/niestety. Niemniej jednak ta doza przerysowań, która zazwyczaj nas razi, tutaj nie jest aż tak wielka jak zazwyczaj to bywa :)
UsuńNie pozostaje mi nic innego jak przeczytać, bo autor się już odezwał, więc zobaczymy jak mi z nią pójdzie ;)
UsuńNo ciekawe :D Tak myślałam, że pani Maria się do Ciebie odezwie :) Czekam na Twoją recenzję!
UsuńMam tak samo jak Ty jeśli chodzi o polskich autorów. Chociaż i u nas zdarzają się perełki. Mimo to jakoś lepiej czyta mi się książki autorów zagranicznych i w tych się raczej zaczytuję.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o "Marynarkę" to myślę że mogłabym się na nią skusić, jednak Twoja ocena nie za bardzo zachęca mnie do czytania. Mimo to lubię poznawać nowych polskich autorów, bo czasem można trafić na coś wartego uwagi. Nie mówię nie, może też będę miała kiedyś poznać twórczość tego autora. Każdemu przecież trzeba dać szansę :)
6 to w tym wypadku całkiem dobrze :)
UsuńNie jestem przekonana, chyba jednak nie jest to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś myślałam, ale nie zamierzam nic nikomu narzucać :)
UsuńA ja w przeciwieństwie do większości czytelników, uwielbiam naszą rodzimą literaturę i staram się czytywać ją jak najczęściej. Powyższą książkę jakiś czas temu miałam okazję poznać i wspominam nader pozytywnie.
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że po kilku testach jestem gotować stwierdzić, że bardziej trafiają do mnie historie pisane przez mężczyzn, niż kobiety, choć w przypadku literatury zagranicznej raczej czytam więcej książek napisanych przez kobiety. Wciąż nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale cały czas staram się samą siebie pod tym względem zrozumieć ;)
UsuńRaczej to nie moja tematyka... Fabuła mnie nie bardzo zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
To z pewnością dość ciężka tematyka :)
UsuńCzytałam książkę jakiś czas temu i przyznam szczerze, ze zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Tak prawdę mówiąc przeczytałabym ją nawet gdyby zbierała negatywne komentarze gdyż jestem Gdynianką, a w Marynarce moje rodzinne miasto odgrywa dużą rolę.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a ja jestem z małopolski, mieszkam niemalże przy granicy ze Słowacją xD
UsuńA mnie jakoś nie ciągnie do tej książki wcale, chociaż tematyka ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś? :)
UsuńKiedyś byłam bardzo negatywnie nastawiona do twórczości polskich pisarzy, ale to było dosyć krzywdzące nastawienie, bo można powiedzieć, ze wrzuciłam wszystkich do jednego wora. Od jakiegoś czasu coraz częściej z tego wora udaje mi się jednak wyciągać jakieś perełki :)
OdpowiedzUsuńCo do "Marynarki" - sama nie wiem, co myśleć. Na swój sposób jest to ciekawa historia i możliwe, że kiedyś będę chciała się z nią zapoznać.
Ja też bardzo długo trzymałam się jednego założenia, ale nie poddałam się i zaczęłam nieśmiałe poszukiwania perełek. I udało się, kilkoro naszych autorów zaskarbiło moją uwagę, co niestety nie zmienia faktu, że wciąż muszę uważać w doborze swoich lektur. I nie wiem dlaczego, ale o wiele częściej przypada mi twórczość autorów niż autorek (być może że na palcach jednej ręki mogłabym zliczyć romanse, które byłabym wstanie strawić w ich wykonaniu). Wciąż nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale nieprzerwanie próbuję się tego dowiedzieć.
UsuńCzytałam kilka pozytywnych recenzji tej książki, ale czuję że to tematyka raczej nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńJasne, nic na siłę :)
UsuńNie jestem do końca przekonana, ale może kiedyś przeczytam jak wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie wiadomo hehe Ja też myślałam, że raczej tej książki nie przeczytam, a proszę! Nawet mi się podobała :D
UsuńNie czytałam tej pozycji, nawet o niej nie słyszałam, ale jest tu pewien ciekawy zarys historii, ciekawe czy mi, jako fanki polskich autorów spodobałaby mi się bardziej? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest co jak najbardziej możliwe. Ja, mimo najszczerszych chęci, zaczynałam czytać mimowolnie powątpiewając czy odnajdę w tej historii cokolwiek, co nie pomaga w prawidłowym odbiorze. Tak więc śmiało! :D
UsuńJa należę do mniejszości, która lubi czytać książki naszych rodzimych autorów i zawsze chętnie daję im szansę. "Marynarkę" czytałam jakiś czas temu i wspominam ją pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńNie mam nic do polskich autorów, ale tą książkę sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńNigdy nie mów nigdy ;) Ale jasne, rozumiem :)
UsuńLubię historie wielowątkowe tak więc kiedyś się skusze :)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo się cieszę :)
UsuńCoś dla mojej siostry :)
OdpowiedzUsuńNie mam obiekcji do polskich pisarzy, często zaskakują mnie swoją kreatywnością i ciekawym stylem. Dlatego chętnie przeczytałabym "Marynarkę" o ile byłaby w wersji papierowej. Niestety nie posiadam czytnika, a inne opcje nie wchodzą w grę.
OdpowiedzUsuńJest dostępna w wersji papierowej, nie wiem jednak czy autor oferuje również takie egzemplarze do zrecenzowania. Dla mnie szczęśliwie nie stanowi to problemu, bo swój czytnik mam i kocham go miłością nieopisaną :D Moja kontuzjowana ręka również xD
UsuńO tej książce słyszałam już wielokrotnie. Wielu jest nią zachwyconych. Jednak niektórzy oceniają ją dość nisko. Nie pozostaje mi nic innego jak samej się przekonać o jej wartości.
OdpowiedzUsuńMasz racje, zdania są podzielone, ale często tak przecież bywa. Najlepiej jest samemu się przekonać. Myślę też, że zwyczajnie ta książka tematycznie nie każdemu pasuje. Nic specjalnie zaskakującego :)
UsuńJestem bardzo ciekawa całej tej historii, tym bardziej, że akurat ja miałam okazję przeczytać dotychczas same pochlebne opinie. Twoja recenzja zaś podsyciła tylko moją ciekawość, bo zwróciłaś uwagę na kilka niedociągnięć, o których jeszcze w żadnej opinii nie czytałam.Zobaczymy:)
OdpowiedzUsuńDla mnie te niedociągnięcia czynią książki nieco bardziej hmmm realnymi? Jak czytam, że jakaś książka ma same plusy, to automatycznie jest to dla mnie podejrzane, bo nie ma przecież książek idealnych. Są tylko wady które nam mniej lub bardziej przeszkadzają :)
UsuńJa z przyjemnością czytałam tę książkę. Muszę się jednak z Tobą zgodzić co do tego, że mogłoby być lepiej, gdyby akcja osadzona była wyłącznie w 1970 roku. Na to też liczyłam. Jednak wówczas byłaby to już zupełnie inna opowieść. W każdym razie dowiedziałam się dzięki niej nieco na temat polskiej historii najnowszej.
OdpowiedzUsuńMasz racje, wtedy byłaby z tego zupełnie inna powieść, ale i tak wydaje mi się, że bardziej przypadłaby mi do gustu. W każdym razie to dobra książka i było warto ją przeczytać :)
Usuń