Najbliżej gatunku science fiction byłam chyba za sprawą „Grillbaru Galaktyki” M.L. Kossakowskiej i jakkolwiek bym autorki nie ubóstwiała, to akuratnie tą książką mnie wtedy na kolana nie powaliła. I choć w niebo patrzę śmiało, mój pseudonim nie jest bowiem wynikiem przypadku, to mimo wszystko statki kosmiczne i naprawdę daleka przyszłość - to raczej nie moja bajka. Przynajmniej tak myślałam. Przyznam się, że sięgając po „Chór zapomnianych głosów” Remigiusza Mroza liczyłam na rozstrzygnięcie kilku kwestii, jak np. sensu zagłębiania się w gatunek, który nigdy wcześniej specjalnie mnie nie interesował. Miałam też nieśmiałą nadzieję, że tak samo jak wspomniana wyżej M.L. Kossakowska zakochała mnie dożywotnio w fantastyce, Mróz będzie tym autorem, który przekona mnie do science fiction. Czy mu się udało? Zobaczmy...
Astrochemik Håkon Lindberg budzi się z kriogenicznego snu i odkrywa, że oprócz niego na okręcie badawczym „Accipiter” pozostał tylko jeden żywy człowiek. Reszta załogi została skutecznie pozbawiona pulsu, a ich wnętrzności i posoka wyścielają teraz korytarze oraz wszystkie pomieszczenia. Wydaje się, że wraz z muzułmaninem są na pokładzie całkiem sami, ale w takim razie kto zabił tych wszystkich ludzi? Podejrzenia Håkona natychmiast wędrują do nawigatora, w końcu to właśnie Dija Udin Alhassan zbudził się wcześniej od niego. Te podejrzenia bledną jednak w świetle wszystkiego, co dzieje się później, gdy staje się jasne, że tak do końca sami tam nie są. Na szczęście (albo i nie?) sygnał SOS dociera na ziemię. Tylko co z tego, skoro od najbliższego statku pozostałą przy życiu załogę Acciptera dzieli pół wieku kriogenicznego snu?
Z zasady nie dowierzam opisom umieszczonym na okładkach książek, zbyt często mijają się z prawdą, przedstawiając czcze życzenia wydawców. Dlatego też, gdy przeczytałam, że... "Chór zapomnianych głosów" to SF z tempem właściwym powieściom sensacyjnym, intrygą iście kryminalną i klimatem rodem z horrorów, a zakończenie powinno zaskoczyć nawet najbardziej przewidującego czytelnika, w ogóle nie zabrałam sobie tego do głowy. Wprawdzie intuicja podpowiadała mi od początku, że książka okaże się czymś wyjątkowym, dodatkowo poprzez swoje „Parabellum” autor zyskał moje zaufanie, to jednak nie na tyle, by ślepo wierzyć w tych kilka zdań. Tymczasem, gdy już zaczęłam czytać, przez blisko sto pierwszych stron miałam wrażenie przeniesienia się do gry „Dead Space”, której zresztą nie byłam wstanie przejść - „bo to nie na moje nerwy”. Nie potrzebowałam wylatujących z szybów człekokształtnych potworów, by czuć serce w gardle. Wystarczyła sama groźba, że właśnie tak może się to wszystko skończyć. Tak, cóż, horrory również nie należą do moich ulubionych gatunków. A jednak z jakiegoś powodu nie byłam wstanie odłożyć tej książki na półkę. Przeciwnie. Czytałam i czytałam, aż się nie okazało, że za cztery godziny muszę wstać i jechać na uczelnie. I nawet gdy już się położyłam, nie bardzo byłam wstanie się uspokoić i tak zwyczajnie usnąć. Moja głowa nie potrafiła się pozbyć obrazów masakry dokonanej na Accipterze i jeszcze czegoś. Jednego słowa, które jak nic innego karmiło mój niepokój. Ci, co czytali już „Chór zapomnianych głosów” powinni się domyślić, o jakim słowie mówię...
Remigiusz Mróz ma prawdziwy talent do wielu rzeczy jeśli idzie o pisanie książek, jednak dla mnie to w jaki sposób manewruje emocjami czytelnika stoi bezsprzecznie na pierwszym miejscu. Nie dość, że wyłączył moje myślenie, to jeszcze uśpił intuicje, przez co na koniec zostałam z brodą przy podłodze i jedną jedyną myślą, którą najprościej będzie mi przedstawić obcobrzmiącym skrótem: WTF?! Zdaję sobie sprawę, że mówię zagadkami, lecz to tego typu historia, którą lepiej jest poznawać z minimalną ilością informacji na jej temat. Pełna fikcji łączącej się z nauką, dodatkowo doprawioną cudownymi kreacjami bohaterów oraz humorem, który osobiście ubóstwiam, a jak niektórzy z Was już wiedzą, ciężko mnie rozśmieszyć. W „Chórze zapomnianych głosów” absolutnie nic nie jest pewne, stałe czy do przewidzenia i dokładnie to czyni z tej książki coś wyjątkowego.
I doszłam do momentu, kiedy przychodzi czas na wytykanie wad recenzowanej powieści. Problem w tym, że nie potrafię tym razem jednoznacznie ich wskazać i też nie zamierzam na siłę tego robić. Nie dlatego, że to powieść idealna, a przez fakt, iż żadna z tych wad nie ma najmniejszego znaczenia w pojęciu całości.
Tak więc czy sięgnę jeszcze po science fiction? Z pewnością! Mało tego, choć zazwyczaj wykazuje się niebywałą ostrożnością pod tym względem, gdyż mam spory problem z naszą rodzimą literaturą, tak „Chórem zapomnianych głosów” Remigiusz Mróz przekonał mnie, że zasługuje na swoje miejsce na mojej osobistej liście „zaufanych” pisarzy. Pisarzy których książki mogę brać „w ciemno”, bo w najgorszym przypadku będą dobre, ale raczej nie zdarzy się, by jakkolwiek mnie zawiodły. Dlaczego jestem tego taka pewna? Bo „Chór..” to niemal wszystko to, za czym raczej nie przepadam. SF, kryminał, do tego jeszcze horror... A jednak jestem zachwycona, co chyba tłumaczy wszystko.
Podsumowując: „Chór zapomnianych głosów” Remigiusza Mroza pozostawił mnie z rozbudzonym apetytem na więcej. Wprawdzie nic mi na ten temat nie wiadomo, ale ta historia wręcz krzyczy prosząc o kontynuację i ja chętnie jej wtóruje. Z resztą jestem pewna, że nie ja jedna. Mamy tu absolutnie wszystko, co zostało obiecane, ale też wiele, wiele więcej.
Gorąco polecam!
Moja ocena: 10/10
Książka bierze udział w wyzwaniu Okładkowe Love oraz Czytam Fantastykę II
woooow, nie spodziewałam się, że aż tak będziesz zadowolona :) hmm może ja też się przekonam w końcu do gatunku science fiction... W takim razie chętnie zapoznam się z twórczością autora, bo ostatnio coś o nim głośno w blogosferze :)
OdpowiedzUsuńJa też się tego nie spodziewałam :D A do zapoznania się z autorem jak najbardziej zachęcam :)
UsuńNa wiosnę ma być kontynuacja :D To jaramy się razem
OdpowiedzUsuńO tak! :D Już się nie mogę doczekać :D
UsuńMam zamiar sprawić sobie jakąś książkę pana Remigiusza, jednak będą to chyba "Turkusowe szale". Tyle pozytywnych opinii słyszałam o autorze, że sama muszę się przekonać ;)
OdpowiedzUsuńTurkusowe szale przewiduje na kupić w styczniu, ale myślę, że i Parabellum by Ci się spodobało :)
UsuńChętnie zapoznałabym się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńSuper!
UsuńJeszcze nie czytałam pana Remigiusza M., ale tyle osób się nim zachwala, że w końcu będę musiała to zrobić.
OdpowiedzUsuńJestem niemal pewna, że nie będziesz tego żałowała :D
UsuńWidzę, że pan Mróz, to jeden z lepszych polskich pisarzy, tyle osób już o nim mówi, a ja jeszcze nie przeczytałam tego "Parabellum", o którym marzę :D
OdpowiedzUsuńJa akurat horrory lubię, więc to będzie dla mnie "bajka", do science-fiction, niedawno zaczęłam się przekonywać, więc myślę, że będę zachwycona, obym się tylko nie zawiodła :D
W takim razie Chór to dla Ciebie idealna lektura :D Z resztą jak i reszta twórczości Mroza :)
UsuńNiesamowicie przekonałaś mnie do tej książki! Ląduje na moją listę do kupienia. :)
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo mnie to cieszy :D
UsuńSci-fi kojarzy mi się tylko z "Dziennikami gwiazdowymi" i "Star wars". :D Nie są to dobre skojarzenia w moim przypadku. Ale przekonałaś mnie do tej książki. :3
OdpowiedzUsuń~Księżycowa Pani
Tak, ja mniej więcej miałam podobne pojęcie xD Bardziej teoretyczne niż praktyczne z resztą ;) W każdym razie polecam Chór :D
Usuńhmmmm mimo wysokiej oceny raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nie ciągnie do tej powieści. :)
Nic na siłę ;)
UsuńZ ogromnym zainteresowaniem obserwuję rosnące zainteresowanie tą książką w blogosferze i przyznam, że jestem strasznie pozytywnie nastawiona do każdej z rekomendacji i ocen, bo nie schodzą one poniżej 8/10 :) Twoja jest już w ogóle jakimś apogeum... Sci-fi, którego nie czytasz, ocenione na 10/10? Obawiam się, że braknie mi skali kiedy będę oceniać tę książkę -,- Doczekałam się Twoim blogu książki, która spełni moje wymagania ^^
OdpowiedzUsuńMuchachachachachaaaaaa xD I tyle w temacie :D
UsuńA tak na poważnie, to bardzo się cieszę :)
Mam nadzieję, że wpadnie w moje ręce, choć ja jestem bardzo nie sci-fi :P
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że wpadnie w Twoje ręce :D Odnoszę wrażenie, że sci-fi to taki gatunek jak inne, tylko z jakiegoś powodu nawet ja miałam zwyczajne uprzedzenia, które niczym konkretnym nie były poparte xD Tak więc śmiało! :D
UsuńNaprawdę bardzo rzadko sięgam po ten gatunek, więc nie wiem, co musiałoby się stać, żebym się skusiła :-)
OdpowiedzUsuńNic na siłę, ale jak będziesz miała okazję, to zajrzyj do tej książki :)
UsuńJakoś nigdy nie byłam fanką SF, nie ciągnęło mnie do tego podgatunku fantasy. Ale widzę, że nie warto od razu niczego skreślać na stracie. Książka, w której aż trudno doszukać się minusów jest rzadkością. Dodam na listę na LC. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Stanowczo nie warto, jasne, mamy tam specyficzny klimat, ale to nie znaczy, że historia SF nie może być przez to tak samo wciągająca jak każda inna :)
UsuńChlip, chlip. Mam wrażenie, że wszyscy mają tę książkę oprócz mnie. Po nowym roku wybieram się do księgarni!
OdpowiedzUsuńOj, koniecznie :D
UsuńOj sci-fi to zupełnie nie moje klimaty. Nie umiem się wkręcić i trudno mi się odnaleźć w czytanej historii. Pomimo wysokiej oceny i tak pozytywnej recenzji raczej się nie sięgnę ;) No chyba, że kiedyś najdzie mnie ogromna ochota na ten gatunek... ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, miałam zawsze takie same odczucia, ale z Chórem nie miałam żadnych problemów, żeby się wczuć :)
UsuńTo książka jak najbardziej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to :D
UsuńNie mój klimat :)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńChcę poznać twórczość tego pisarza. W planie miałam do tej pory ,,Turkusowe szale,, ale widzę, że jest kolejna bardzo dobra pozycja:)
OdpowiedzUsuńGorąco Cię zachęcam do Chóru, ale też mogę polecić Parabellum :D Turkusowe szale są w moich planach na styczeń :)
UsuńWprawdzie w Dead Space nie grałam, książek pana Mroza nie czytałam, a poza tym też ogólnie uważam, że science fiction to nie jest gatunek, który koniecznie chciałabym zgłębić, ale na przekór temu wszystkiemu mam ogromną ochotę przeczytać "Chór zapomnianych głosów". Przekonała mnie Twoja recenzja, przekonały mnie elementy horroru i kryminału. A poza tym coś mnie przyciąga do fabuł, w których bohaterowie zostają sami w kosmosie i muszą walczyć o przetrwanie. Wniosek: lektura obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńOch, myślę, że byłabyś zachwycona Chórem :D
UsuńI to zdanie też mnie przekonało :D
UsuńKsiążki sci-fi są bardzo specyficzne. Ja sama lubię ten gatunek, ale podchodzę do niego z rezerwą, gdyż autorów czasami ponosi ;) Ta jednak wydaje się być czymś, co ja akurat bardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że skusisz się na Chór :)
UsuńCzytałam wiele pozytywnych recenzji tego tytułu i chyba się skuszę na zakup :)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mnie to cieszy :D
UsuńSF to niekoniecznie mój gatunek, ale lubię czasem sięgnąć po jakąś książkę dla odmiany. Ostatnio chętnie czytam powieści polskich autorów, więc może i panu Remigiuszowi dam szansę. Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńDaj mu szansę, daj :D Jeśli masz wątpliwości co do SF, to może Parrabellum, albo Turkusowe szale? :)
UsuńO wow! Taka ocena zobowiązuje :) Wszędzie czytam zachwyty płynące pod adresem Mroza i zastanawiam się dlaczego jeszcze nie czytałam żadnej książki jego autorstwa :)
OdpowiedzUsuńO tak, o Mrozie jest głośno i będzie coraz głośniej. I nic dziwnego, bo pisze fenomenalnie! :)
UsuńAż wstyd się przyznać, ale nigdy nie miałam okazji zapoznać się z dziełami autora. Na swojej usprawiedliwienie mam jednak, że bardzo chcę to nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńTo świetne usprawiedliwienie, teraz tylko trzeba je wcielić w życie :D
UsuńA więc miałam rację, gdy w ciemno pisałam wcześniej, na przedstawionym wcześniej stosiku, że "Chór zapomnianych głosów" brzmi zachęcająco :) Miałam czuja :D
OdpowiedzUsuńNiestety ma w zwyczaju omijać polskich autorów, gdyż sparzyłam się już kiedyś i obawiam się po raz drugi poparzyć. Jednak z Twoim 10/10 trudno dyskutować, więc, kto wie, może po nią sięgnę. :)
O tak, miała czuja jak nic :D I ja się wielokrotnie sparzyłam na naszych autorach, ale Mróz stoi po tej dobrej stronie :) Naprawdę warto dać mu szansę!
UsuńTen gatunek nie należy do moich ulubionych, ale widzę, że dałaś wysoką notę, więc może po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńW pełni sobie zasłużyła na taką ocenę więc polecam! :)
Usuńta książka to zdecydowane nie dla mnie, nie przepadam za sci-fi :)
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadałam xD Ale rozumiem, nic na siłę ;)
UsuńNie sądziłam, że to tak dobra ksiązka, choć przyznam, że o autorze słyszałam. Chyba sobie dopiszę do listy :)
OdpowiedzUsuńDopisz, dopisz! Królowa powinna czytać książki z górnej półki, a ten autor tylko takie pisze! ;)
UsuńSpróbuję :)
OdpowiedzUsuńSuper! :D
UsuńCoś dla mojej siostry :)
OdpowiedzUsuńW takim razie masz pomysł na dodatkowy prezent :D
UsuńWow, jaka wysoka ocena. Muszę to kiedyś przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
Koniecznie! ;)
Usuńto powieść w moich klimatach. Inne książki autora do mnie nie przemawiają, ale ta bardzo intryguje:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, Mróz to chyba taki autor, który potrafi zadowolić wszystkich xD
UsuńA tej książki jestem bardzo ciekawa. Czytałam Wieżę sokoła tego autora i przypadło mi do gustu jego niestandardowe podejście do kilku spraw oraz to jak tworzy bohaterów. Tutaj widzę, że to zupełnie inne gatunek i ciekawi mnie proza w tej wersji w wykonaniu pisarza.
OdpowiedzUsuńA nie wierzę milczenia? xD W każdym razie Wierzę i Turkusowe szale mam w planach zakupowych na styczeń/luty :D A Tobie Chór jak najbardziej polecam :) Parabellum z resztą również :D
UsuńMróz mnie bardzo intryguje, 2 tomy Parabellum leżą w kolejce do przeczytania, Turkusowe Szale najprawdopodobniej też zdobędę - i chociaż ta mnie nie interesowała, to... zaczęła mnie interesować.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! :D Mróz to jak najbardziej autor godzien uwagi :)
Usuń